Zdaniem specjalistów prostym i szybkim sposobem na zmniejszenie tych dysproporcji mogłoby być wprowadzenie szczepień przeciw pneumokokom na listę leków refundowanych, np. z odpłatnością 50 procentową.
Wojciech Matusewicz, prezes Agencji Oceny Technologii Medycznych (AOTM) zaznaczył, że aby tak się stało do MZ musiałyby wpłynąć wnioski od producentów szczepionek. Dopiero wówczas AOTM otrzymałby zlecenie z Departamentu Matki i Dziecka MZ na wydanie opinii w tej sprawie.
Gryglewicz podkreślił, że gdyby obie dostępne obecnie szczepionki – tj. 10-walentna (przeciwko 10 tzw. serotypom pneumokoków) i 13-walentna (przeciwko 13 serotypom) weszły na listę refundacyjną to warto, aby znalazły się w dwóch odrębnych grupach limitowych. W sytuacji, w której obie byłyby w tej samej grupie limitowej droższa szczepionka 13-walentna byłaby mniej dostępna dla pacjentów, bo musieliby do niej więcej dopłacać.
Tymczasem szczepionka 13-walentna jest preparatem preferowanym przez środowiska pediatrów. Prof. Jackowska podkreśliła, że zawiera ona dodatkowe trzy serotypy pneumokoków w porównaniu ze szczepionką 10-walentną. Wśród nich znajduje się np. serotyp 3, który wywołuje bardzo ciężkie zakażenia, zaznaczyła.
Eksperci zwrócili też uwagę na opłacalność powszechnego szczepienia dzieci przeciw pneumokokom. Na przykład, w Kielcach, których samorząd od marca 2006 r. finansuje te szczepionki maluchom, w ciągu roku liczba hospitalizacji z powodu zapalenia płuc spadła o 65 proc. Uzyskane w ten sposób roczne oszczędności wyniosły 1 mln złotych.
Dodatkową korzyścią jest tzw. efekt populacyjny szczepień przeciw pneumokokom. Z analiz wynika, bowiem, że dzięki zaszczepieniu jednego dziecka udaje się ochronić przed inwazyjną chorobą pneumokokową także dwie osoby dorosłe. (PAP) jjj/