Kardiochirurg przyznał też, że pod względem zawodowym, operowanie w tandemie ze specjalistą z innej dziedziny było bardzo wartościowym doświadczeniem.
„Dla mnie jako kardiochirurga to była dobra lekcja chirurgii i anatomii brzusznej” – dodał Augustyn. „Cenna i bardzo przydatna, bo przecież w kardiochirurgii zdarzają się również brzuszne powikłania. Z pewnością może to zaprocentować, gdy będę zdany tylko sam na siebie”.
Onkolog i chirurg dziecięcy dr Godziński przyznał, że tego typu manifestacja nerczaka zarodkowego jest bardzo rzadka. Guz Wilmsa to choroba dzieci do 6-7 roku życia.
Niestety, zdarza się, że czop nowotworowy wrasta do wnętrza żyły nerkowej, także do żyły czczej i za jej pośrednictwem dostaje się do serca. W ostatnich latach w literaturze opisano niewiele podobnych przypadków u dzieci i niezwykle rzadko dochodzi do sytuacji, gdy czop nowotworowy przez przedsionek i zastawkę w sercu przedostaje się aż do komory. A tak właśnie było w przypadku wrocławskiego pacjenta.
„Nie można jednak sugerować, że rodzice zaniedbali opiekę nad dzieckiem” – podkreślił Godziński. „Guz Wilmsa potrafi w ciągu tygodnia podwoić swoją objętość. U tego pacjenta przez kilka dni utrzymywał się ból brzucha i podwyższona temperatura ciała. To objawy typowe np. dla nieżytu żołądka. Najczęściej guza można stwierdzić, dotykając dłonią okolic nerki i brzucha. Badanie usg już tylko potwierdza taką obawę i diagnozę, dlatego warto je wykonywać w takich, nawet pozornie banalnych, przypadkach. Przecież takie badanie nie zaszkodzi pacjentowi” - dodał Godziński.
Rocznie nerczaka zarodkowego w Polsce diagnozuje się u 40-60 dzieci. Przyczyny choroby mają charakter genetyczny. Wykazano związek wystąpienia choroby z mutacjami genów zlokalizowanych na chromosomie 11: WT1 i WT2.
Roman Skiba (PAP) tot/