Jonathan Bishop z Centrum Badań nad Społecznościami Internetowymi i Systemami E-Nauczania w Brukseli ostrzega w swoim artykule, że podkreślany w medialnej debacie o wolności słowa w sieci problem trollingu może się przerodzić w „moralną panikę”.
Według Bishopa media często używają frazy “trolling internetowy” jako wytrychu, opisującego grupę użytkowników internetu skupionych na tym, by jak najbardziej uprzykrzyć innym ludziom korzystanie z sieci. Według Bishopa dochodzi nawet do tego, że „trollem” zostaje okrzyknięta każda osoba wygłaszająca negatywny komentarz, choćby był on normalną i zdrową krytyką, napisaną w kulturalny sposób i bez użycia wulgaryzmów, które charakteryzują typowego internetowego „trolla”.
Według Bishopa wyolbrzymianie przez media tego problemu może doprowadzić do wytworzenia się w społeczeństwie obrazu młodego użytkownika internetu, który jest ze wszystkiego niezadowolony, a swoje emocje wyraża w obraźliwych i wulgarnych komentarzach, uniemożliwiających innym przeprowadzenie zdrowej dyskusji na temat dostępnych w sieci materiałów.
Taka sytuacja może umocnić przekonanie, że wolność słowa w sieci powinna być ograniczona – że komentarze pod artykułami w sieci powinny być podpisane prawdziwym imieniem i nazwiskiem użytkownika, a wypowiedzi powinny być sprawdzane i dopuszczane do publikacji, natomiast wypisywanie w komentarzach obraźliwych uwag powinno być karane. (PAP)