Dr Marijn Kroes z Uniwersytetu im. Radbouda w Nijmegen, który kierował badaniami, twierdzi, że elektrowstrząsy zapobiegają utrwalaniu silnych wspomnień, jakie zwykle powstają podczas traumatycznych przeżyć. Terapii tej trzeba jednak użyć, kiedy wspomnienia są jeszcze świeże i nie zostały w mózgu utrwalone.
Z wcześniejszych badań było wiadomo, że terapia elektrowstrząsowa wyłącza nadmiernie aktywne połączenia pomiędzy obszarami kontrolującymi nastrój oraz te, które są odpowiedzialne za myślenie i koncentrację. Dzięki temu okazała się przydatna w leczeniu silnej depresji opornej na farmakoterapię.
Najnowsze badania sugerują, że ten mechanizm działania terapii elektrowstrząsowej można wykorzystać również w usuwaniu wspomnień, których chcielibyśmy się pozbyć.
Dr Kroes wyjaśnia, że psychoterapia uczy pacjentów, jak sobie radzić z traumatycznymi przeżyciami, nie pozwala jednak ich zmienić. Elektrowstrząsy mogą mieć tę zaletę, że umożliwią wymazanie ich z pamięci.
Badacze już wcześniej zauważyli, że cierpiący na depresję pacjenci leczeni terapią elektrowstrząsową wykazywali mniej lub bardziej trwałe zaburzenia pamięci. Holenderscy neurobiolodzy postanowili zatem sprawdzić, czy byłaby ona przydatna w leczeniu również osób dotkniętych zespołem strasu pourazowego.
Nie przeprowadzono jeszcze prób na pacjentach narzekających na stres pourazowy. Zrobiono jedynie próby z ochotnikami, którym przed użyciem terapii elektrowstrząsowej pokazywano silnie emocjonujące zdjęcia. Potem, ale jeszcze przed upływem 24 godzin, poddano ich elektrowstrząsom.
W kolejnych testach sprawdzono, co nadal pamiętają. Okazało się, że z ich pamięci zostały wymazane świeże wspomnienia z ostatnich 24 godzin, głównie te wywołane zdjęciami, jakie im wcześniej pokazywano. Natomiast starsze wspomnienia nie zostały zaburzone.
Według dr. Kroesa elektrowstrząsy zakłócają powstawanie połączeń nerwowych odgrywających decydującą rolę w procesach zapamiętywania.
Elektrowstrząsy wprowadzono w 1938 r. Niemal całkowicie z nich zrezygnowano pod koniec lat 50. XX w. Od lat 80. minionego stulecia znowu zaczęto je wykorzystywać u pacjentów, którym nie pomagają leki. Terapia polega na umieszczeniu elektrod na skroniach i przepuszczaniu przez głowę prądu elektrycznego o małym natężeniu. (PAP)