Rozporządzenie ministra zdrowia z grudnia 2012 r. wprowadza od 1 kwietnia 2014 r. nowy sposób ustalania minimalnych norm zatrudnienia pielęgniarek i położnych. Rozporządzenie zawiera wzór, który pozwoli ustalić takie normy.
Jak wyjaśnia resort, dyrektor szpitala, ustalając minimalne normy zatrudnienia pielęgniarek, powinien uwzględnić m.in. zakres i rodzaj udzielanych świadczeń, liczbę pacjentów według różnych kategorii opieki oraz średni dobowy czas świadczeń pielęgniarskich bezpośrednich i pośrednich.
Podczas prac nad projektem rozporządzenia środowisko pielęgniarek zwracało uwagę, że średni dobowy czas świadczeń pielęgniarskich powinien być dla wszystkich szpitali taki sam. Jednak w rozporządzeniu takie zapisy się nie znalazły, a średni dobowy czas świadczeń pielęgniarskich każda placówka ma określić indywidualnie.
Według pielęgniarek nowy wzór liczenia norm nie uwzględnia faktycznego czasu poświęcanego pacjentowi przez pielęgniarkę.
Naczelna Izba Pielęgniarek i Położnych krytykuje takie zapisy, ponieważ według niej umożliwią one dyrektorom szpitali dowolność w określaniu minimalnych norm zatrudnienia. Zdaniem prezes NRPiP Grażyny Rogali-Pawelczyk, jeżeli dyrektor będzie szukał oszczędności, to np. może tak określić minimalną normę zatrudnienia, aby ograniczyć liczbę pielęgniarek, nie uwzględniając faktycznego czasu poświęcanego pacjentowi.
Rogala-Pawelczyk w rozmowie z PAP wyraziła obawy, że dyrektorzy mogą interpretować zapis o minimalnych normach jako wystarczających. "Minimalne normy wpisano jako absolutne minimum, ale aby pacjent był bezpieczny, potrzebna jest większa liczba pielęgniarek" - podkreśliła.
Samorząd pielęgniarek postuluje wprowadzenie zapisu, że obsada nie może być mniejsza niż dwie pielęgniarki/położne na zmianę na oddziale.
Ponadto według Rogali-Pawelczyk tak jak w umowie placówki z NFZ określana jest wymagana liczba zatrudnionych lekarzy realizujących zakontraktowane świadczenia, tak powinno być także w odniesieniu do pielęgniarek.
Również przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Lucyna Dargiewicz podkreśliła w rozmowie z PAP, że nowe przepisy dają zbyt dużą dowolność dyrektorom szpitali i są niekorzystne z punktu widzenia bezpieczeństwa pacjentów. "Są badania, które pokazują, jaki wpływ na wzrost liczby powikłań i zdarzeń niepożądanych, ma mniejsza liczba personelu medycznego" - dodała.
Na czwartkowym posiedzeniu sejmowej komisji zdrowia NIPiP przedstawiła stanowisko w tej sprawie. Wiceminister zdrowia Sławomir Neumann zadeklarował, że w poniedziałek 31 marca (na dzień przed wejściem w życie przepisów) kierownictwo resortu rozważy, czy wydłużyć, np. do końca roku, vacatio legis dla nowych norm.
Z kolei wiceminister zdrowia Aleksander Sopliński podkreślił, że dyrektor szpitala powinien określać zatrudnienie w porozumieniu z samorządem pielęgniarskim i ewentualnie związkami zawodowymi w danym szpitalu. Zapewnił, że resort zamierza monitorować, jak nowe zapisy wpłyną na faktyczne zatrudnienie pielęgniarek.
Jak poinformowała Jolanta Wołkowicz z Górnośląskiego Centrum medycznego w Katowicach - jednego z największych szpitali w woj. śląskim – placówka od ponad roku przeprowadza proces zmierzający do ustalenia minimalnych norm zatrudnienia.
„Chciałabym zwrócić uwagę, że nasz szpital jest ośrodkiem klinicznym, udziela świadczeń zdrowotnych ciężko chorym i nierzadko obciążonym wieloma chorobami pacjentom. Zatem planowanie kadry pielęgniarskiej powinno wynikać przede wszystkim bezpośrednio z potrzeb placówki” – podkreśliła.
Według przewodniczącej Okręgowej Rady Pielęgniarek i Położnych w Katowicach dr Marioli Bartusek nowe przepisy stwarzają ryzyko, że stan zatrudnienia nie będzie odzwierciedlał rzeczywistego obrazu i zapotrzebowania na pielęgniarki i położne. „Może się zdarzyć, że kwestie finansowe zwyciężą i zwolnienie pielęgniarek i położnych będzie dobrym wyjściem z trudniej sytuacji finansowej podmiotu” – powiedziała PAP.
„Oczekujemy przesunięcia w czasie wejścia w życie przepisów dla zweryfikowania, jaka forma będzie bezpieczna zarówno dla pacjenta, pielęgniarki, położnej, jak i dla placówek. Ten czas jest potrzebny, by dojść z Ministerstwem Zdrowia do konsensusu w zakresie sposobu wyliczenia norm” – podkreśliła Bartusek.