Coraz cieplejsze temperatury otoczenia i rosnąca liczba zbiorników na deszczówkę w ogrodach ściąga komary i naraża ludzi na kontakt z nimi - zauważają naukowcy. Brytyjskie komary są wolne od chorób, ale im więcej ich rozmnaża się w miastach, tym poważniejsze jest ryzyko wybuchu epidemii.
"Wiemy, że istnieje efekt miejskich wysp ciepła, a zmiany w temperaturach wpływają na zachowanie komarów. W niektórych regionach - np. południowej Europie - choroby pojawiły się właśnie dlatego, że owady zmieniły swoje zwyczaje" - powiedziała współautorka badań dr Amanda Callaghan.
Dr Callaghan i jej koleżanka Susannah Townroe zaobserwowały, że w Wielkiej Brytanii coraz powszechniejsze w ogrodach są zbiorniki na deszczówkę. "Zbiorniki zbierają deszcz z rynien razem z roślinnością, szczątkami organizmów, zapewniając odpowiednie warunki i zasoby pożywienia larwom komarów" - wyjaśniła dr Callaghan. Skupiska takich zbiorników w połączeniu z miejskim ciepłem sprzyjają wylęganiu się komarów.
W ramach eksperymentu badaczki umieściły zbiorniki na deszczówkę w miejskich i wiejskich ogrodach. Okazało się, że w miastach wylęgało się mniej gatunków komarów w porównaniu z wsią, ale były one bardziej liczne. "Jednym z najliczniejszych był Culex pipiens, który w innych krajach przenosi np. wirus Zachodniego Nilu" - powiedziała Callaghan portalowi BBC News.
Inne obserwowane gatunki to Anopheles plumbeus, który może być potencjalnym nosicielem malarii. "Głównym odkryciem jest to, że te komary żyją tuż obok ludzkich domów, a gatunek Anopheles może przenosić malarię. Zatem jeśli ktoś wróci z wakacji z malarią i zostanie ukąszony, to komar może przenieść chorobę na kolejną osobę - tak może dojść do wybuchu epidemii. Jednak szanse na epidemię malarii w tym kraju są obecnie relatywnie niewielkie" - powiedziała dodając, że zakażenie malarią od innej osoby także zaatakowanej przez komara nie wystąpiło w Wielkiej Brytanii od lat 50. ubiegłego wieku.
Na Wyspach Brytyjskich występuje ponad 30 gatunków komarów, większość przez cały rok. Niektóre z nich są w stanie dostosować się do warunków. "Culex pipiens to miejski komar, a Anopheles plumbeus zwykle zamieszkuje drzewa. Zamiast jednak rozmnażać się na drzewach wybiera zbiorniki wodne w ogrodach. Jest to niepokojące w kontekście potencjalnego przenoszenia malarii" - zaznaczyła badaczka.
Dr Callaghan przypomniała, że w ubiegłym roku w Wielkiej Brytanii były tysiące przypadków malarii, w większości wśród osób, które wróciły z zakażeniem z różnych części świata, ale zwykle leczenie przynosi dobre efekty. "Jeśli pasożyt malarii nie znajduje się zbyt długo we krwi, szanse na ukąszenie przez komara i przeniesienie choroby są niewielkie. Jednak jeśli będzie więcej zakażonych, a w miastach pojawią się chmary komarów, które są w stanie przenosić chorobę, ryzyko wzrasta" - zakończyła dr Callaghan. (PAP)